// Jan Kowalski // przeczytało 3,7k osób
Pani Elżbieta z Bydgoszczy (57 l.) prawie pół życia walczyła z przewlekłym bólem stawów. Maści, leki, opaski uciskowe i specjalistyczne zabiegi rehabilitacyjne nie przynosiły spodziewanych efektów. Ból kolan i pleców stale, niebezpiecznie się pogłębiał, a lekarze bezradnie rozkładali ręce. Biedna kobieta w końcu niemal całkowicie przestała chodzić i zagrożono jej zwolnieniem z pracy…
Byłam w fatalnej sytuacji. Jako nauczycielka zarabiałam dosłownie grosze. Już wcześniej miałam mało zajęć, bo zdrowie nie pozwalało mi na więcej. A tu okazało się, że bóle kolan i pleców zaczęły się jeszcze pogłębiać. Dokuczały mi coraz bardziej. Kiedy próbowałam podnieść kredę z podłogi, w oczach robiło mi się ciemno, zalewał mnie gorący i zimny pot na przemian. Czułam się tak jakbym stała nad krawędzią przepaści. Zaciskałam zęby w pełnym skupieniu – wiedziałam, że jeden zły ruch i runę na podłogę! Ale jakoś wytrzymywałam i starałam się nie pokazać po sobie, jak bardzo cierpię. Każdego dnia w domu stosowałam kilka typów maści, łykałam nieskuteczne pigułki i długimi godzinami masowałam chore miejsca. Do tego sumiennie stawiałam się na rehabilitacji i prosiłam lekarza, by jakoś mnie uratował.
Dzieci w szkole i lekcje to jedno, ale pozostawało też zwykłe życie. A tu ból kręgosłupa, promieniujący na całe plecy, nie pozwalał mi praktycznie na żaden ruch. Schylanie się, podnoszenie czegokolwiek z ziemi, umycie podłogi w domu czy zwykłe zasznurowanie butów w ogóle nie wchodziło w grę. Do tego ten ból kolan! Wchodzenie po schodach z każdym dniem stawało się coraz cięższe. Ból promieniował od nóg aż do krzyża. Miałam dreszcze na ciele i łzy w oczach.
W pewnym momencie musiałam ograniczyć się do robienia zakupów tylko w osiedlowym sklepiku. Było znacznie drożej i mniejszy wybór, ale co ja miałam zrobić? Każdy większy wysiłek powodował cierpienie. Co chwila przystawałam, żeby odpocząć. Ludzie patrzyli na mnie z politowaniem. W ich oczach widziałam, że nie widzą dla mnie żadnego ratunku. A ja faktycznie nie wiedziałam, gdzie go szukać?! Do kogo się zwrócić po pomoc. Godziłam się na to, co przynosi życie, i liczyłam, że leki, maści oraz zabiegi rehabilitacyjne w końcu zadziałają. Nie miałam innej nadziei. Tylko tego mogłam się trzymać!
Nie miałam zielonego pojęcia, jak jest już ze mną źle! Jakoś podświadomie nauczyłam się ignorować ból i opracowałam sposoby unikania go. Wchodziłam po schodach tak, żeby bolało jak najmniej, powodując zdziwione spojrzenia sąsiadów. Kiedyś usłyszałam nawet przypadkiem, jak mówili, że chodzę jak pijana. Przy biurku siadałam lekko odchylona w bok, rozluźniałam nogi, masowałam kręgi szyjne w trakcie przerwy – parę razy podejrzały mnie dzieci, słyszałam, jak nabijają się z mojej choroby. Dobry Boże, pomyślałam wtedy, żeby Wam nigdy taka krzywda się nie stała, dzieciaki!
Znalazłam też sposób na schylanie się w klasie. Kiedy spadła mi kreda na ziemię, udawałam po prostu, że tego nie widzę. Mówiłam dalej, tłumaczyłam, co na tablicy. I tak zaciskałam zęby przez kilka lat. Starałam się żyć normalnie na tyle, na ile to możliwe.
Przez długi czas wydawało mi się nawet, że wypracowałam w ten sposób skuteczną metodę radzenia sobie z tymi dolegliwościami. Ból nadal mi doskwierał, ale przez jakieś pół roku praktycznie się nie pogłębiał. Naprawdę wierzyłam, że jakoś to wszystko przetrzymam i dotrwam w ten sposób chociaż do emerytury.
Niestety, jakieś półtora roku temu, gdy odwróciłam się od tablicy, w jednej chwili zrozumiałam, jak bardzo się myliłam. Spojrzałam na klasę, siedzących w ławkach uczniów i kiedy chciałam coś powiedzieć, głos utknął mi w piersi. Przed oczami zrobiło się szaro i mgliście. Obraz stracił ostrość, po czym zemdlałam.
Ocknęłam się w gabinecie lekarskim. Od lekarza usłyszałam, że moje stawy kolanowe są w fatalnym stanie i powinnam już zacząć myśleć o operacji. W przeciwnym razie mogę skończyć na wózku. Co gorsza, ucisk na kręgosłup jest prawdopodobnie spowodowany degeneracją jednego z kręgów i nigdy już nie uda mi się tego wyleczyć. Mogę oczywiście zmniejszać ucisk i ból za pośrednictwem odpowiednich leków i kontynuowania rehabilitacji, ale nie da się wykluczyć, że będę tracić przytomność przy zbyt dużym wysiłku.
Pamiętam, że w tamtym momencie przed oczami stanęło mi całe życie. Widziałam siebie jeszcze z czasów szkolnych – młodą, sprawną, biegającą z koleżankami po szkole. Gdzie to się wszystko podziało? Jak to możliwe, że moje ciało zmieniło się w tak diametralny sposób? Przecież nigdy nie uprawiałam wyczynowo sportu. Prowadziłam normalne życie jak każdy.
„I na tym właśnie polega problem ze stawami kolanowymi, biodrowymi, łokciowymi, a także z kręgosłupem na odcinku szyjnym, lędźwiowym czy w krzyżu. Nie da się przewidzieć, kiedy i co człowieka dopadnie. Sportowcy dobrze wiedzą, które części ciała narażają. Właśnie dlatego już w trakcie kariery starają się je chronić i nie mają takich problemów. Zwykły człowiek może czekać na wyrok losu albo prewencyjnie chronić cały szkielet” – powiedział mi lekarz.
To był dla mnie prawdziwy dramat. Musiałam coś zrobić, żeby znów normalnie funkcjonować i nie stracić pracy. Ale co, skoro nawet lekarz nie był w stanie nic mi poradzić?! Jak miałam ratować swoje życie, skoro specjalista bezradnie rozkładał ręce?! Zadzwoniłam do wnucząt – jedno mieszka w Niemczech, drugie jeździ po świecie. Ledwo do nich mówiłam przez łzy, ale jakoś doprosiłam się, by mi pomogli, poszukali, popytali. Znają się na internecie, rozumieją współczesny świat, wiedzą znacznie więcej niż ja.
Pierwszy odezwał się Adam. Po tygodniu od naszej rozmowy wysłał mi małą paczkę. Były w niej… wkładki do butów. Nie wiedziałam, co z nimi zrobić. Chciało mi się płakać. Myślałam, że to jakaś pomyłka. Czemu on mi to wysłał? – pytałam sama siebie. Nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby wkładać je do butów. Mam latem chodzić z wkładkami? Położyłam je na regale.
I pewnie w ogóle bym ich nie użyła, gdyby nie to, że dwa dni później przyszła paczka od Maćka. W niej też były wkładki! To było dla mnie jakieś totalne wariactwo. Co to za tajemnica z tymi wkładkami do butów?! Czy to jakaś ukryta sugestia? Kod, którego nie rozumiem?!
Całe szczęście Marcin do paczki dołączył również list:
„Kochana babciu, dwa tygodnie temu w Niemczech odbyła się konferencja znanego monachijskiego naukowca. Cała poświęcona tym wkładkom, które Ci przysyłam. Prof. Stroller pokazał wyniki badań, z których wynika, że regularne noszenie wkładek pomaga przywrócić całkowitą sprawność ruchową stawów i uśmierzyć ból w kilka tygodni. Skuteczność kuracji wkładkami biomagnetycznymi to aż 97,8%.
Okazuje się, że działają one m.in. na przerost tarczycy, problemy z nadnerczami, choroby sercowe, żołądek, pęcherz, nerki, woreczek żółciowy, poważne problemy z kręgosłupem, nadciśnienie i zwyrodnienia stawów. Szczegóły zobaczysz na obrazku obok, który Ci dosyłam. Jak wiadomo, na stopach znajduje się kilkadziesiąt neuroprzekaźników. Oddziałując na nie, można wpływać na pracę nerek, żołądka, limfę, kręgosłup, stawy i wiele, wiele innych organów oraz dolegliwości.
Prof. Stroller wykazał w badaniach, że wkładki generują silne pole biomagnetyczne. I to właśnie ono w sposób niezwykle intensywny wpływa na neuroprzekaźniki w stopach. Chroni organy i stymuluje je do prawidłowej pracy. W ten sposób pomaga zwalczać nawet najtrudniejsze dolegliwości.
Wystarczy, że włożysz wkładki do butów i będziesz je regularnie nosić. Po kilkunastu minutach powinny już pojawić się pierwsze efekty oddziaływania fal magnetycznych. Nie musisz się obawiać tych fal, jest to zupełnie naturalna metoda. Zresztą sama się przekonasz. Im szybciej spróbujesz, tym szybciej zaobserwujesz efekty.
1. Mózg
2. Klatka piersiowa/płuca
3. Bark/ramię
4. Splot słoneczny
5. Wątroba
6. Woreczek żółciowy
7. Nerki
8. Zgięcie wątrobowe
9. Okrężnica
10. Jelito cienkie
11. Zastawka krętniczo-kątnicza
12. Wyrostek robaczkowy
13. Rwa kulszowa
14. Gruczoł płciowy
15. Stopa/pięta
16. Hemoroidy
17. Choroby układu rozrodczego
18. Kość ogonowa
19. Krzyż
20. Pęcherz moczowy
21. Lędźwie
22. Moczowód
23. Nadnercza
24. Żołądek
25. Przepona
26. Klatka piersiowa
27. Oskrzela
28. Szyja/tarczyca
29. Bok szyi
30. Przysadka mózgowa
31. Szyszynka
32. Ucho środkowe
33. Ucho zewnętrzne
34. Serce
35. Śledziona
Zrobiłam, jak kazał. Na drugi dzień spotkało mnie coś niesamowitego. Kiedy po przebudzeniu spojrzałam na zegarek, byłam pewna, że jest zepsuty. Od dawna ból kręgosłupa budził mnie między 4 a 5 rano. Potworne uczucie, jakby ktoś wbił mi w plecy tępy kołek. Promieniowało na całe ciało i już nie było mowy o spaniu. Ale teraz na zegarze zobaczyłam krótszą wskazówkę na 10! Spokojnie wstałam – myśląc, że to pomyłka – i zabrałam się do robienia śniadania. Nagle zadzwonił telefon. Rozhisteryzowana dyrektorka krzyczała do słuchawki, powstrzymując łzy:
„Pani Elu, żyje Pani?! Bogu dzięki, wszystko w porządku! Trzecie zastępstwo już organizuję, a Pani nie ma i nie ma. Myślałam, że stało się najgorsze. Ten pani kręgosłup! Całe szczęście, że pani odebrała!” – krzyczała. Uspokoiłam ją, ale sama nie bardzo wiedziałam, jak się wytłumaczyć.
Okazało się, że dzięki wkładkom ból ustąpił na tyle, że spokojnie przespałam noc. No i spóźniłam się do szkoły na lekcje! Pierwszy raz od dobrych pięciu lat rwanie w kręgach i promieniujący ból kręgosłupa nie obudziły mnie nad ranem. Dopiero teraz zorientowałam się, że spokojnie przeszłam do kuchni i stoję w niej od kilku minut, robiąc śniadanie. Prawie bez bólu, bez rozmasowywania i rozchodzenia kolan!
Kilka dni później do szkoły przyszłam pół godziny przed czasem. Byłam przyzwyczajona, że droga do niej zajmuje mi prawie godzinę. Kiedyś powoli kuśtykałam sobie ostrożnie w kierunku budynku, a tu po kilku dniach noszenia wkładek ból kolan tak bardzo osłabł, że zaczęłam chodzić jakbym miała 20 lat mniej! Sama nie wiedziałam, co robić z tym dodatkowym czasem.
Co mogę powiedzieć więcej? 3–4 tygodnie kuracji wkładkami doprowadziły mnie do pełnej sprawności. Skończyły się bóle kolan i kręgosłupa, szyja już nie sztywniała, biodra również nie dokuczały. Powoli zaczęłam znów normalnie żyć. Poprawiło mi się trawienie, nie boli mnie żołądek, nie mam zgagi i spadło mi ciśnienie. Poszłam też do lekarza, który nie mógł się temu wszystkiemu nadziwić. Poprosił o badania, takie całościowe – był pewien, że ta kuracja musiała jakoś odbić się na innych narządach.
Okazało się, że mam niższy cholesterol niż kilka miesięcy temu, serce pracuje lepiej, wątroba i nerki też. Ciśnienie to sobie sama mierzyłam, ale potwierdziło się, że jest lepiej. Kolana, stawy biodrowe, szyja i kręgosłup też się poprawiły. Ogólnie wyszło na to, że się cofnęłam wiekowo o jakieś 7–10 lat! Wszystko dzięki tym wkładkom do butów.
Trochę też przy okazji tego mojego lekarza do pionu postawiłam. Powiedziałam mu, że do dziś nie mogę się nadziwić, że lekarze wolą przepisywać płatne zabiegi rehabilitacyjne zamiast takich wkładek. Tyle lat tam przychodzę i żadnych efektów. A tu dwa, trzy dni i jak ręką odjął. To skandal jest, że od specjalisty nie można takich porad sensownych usłyszeć! Ale widocznie mają w tym jakiś interes… We wtorek zadzwonił Marcin, rozpłakałam się do słuchawki. Kochani chłopcy, uratowaliście mi życie!
„Uratowałam nerki…”
„Dostałam wkładki od Eli, poprosiła swojego wnuka, by przysłał jej dodatkowe opakowanie dla mnie. Początkowo nie mogłam uwierzyć, że to działa. Ale zmieniłam zdanie w momencie, gdy zobaczyłam, jak Ela wydobrzała w kilka dni z tymi stawami. Zapytałam ją, co to za cuda. Od kiedy to można w kilka dni tak się wykurować. I opowiedziała mi o tych wkładkach, że to nie tylko na stawy, ale też na żołądek, jelita, nerki, ciśnienie wspomaga.
Mówię jej: Elunia, załatw mi też takie wkładki biomagnetyczne, bo mnie to życie uratuje, takie mam problemy z nerkami! No jak to tak działa z szerokim zasięgiem, to trzeba koniecznie spróbować. Załatwiła. Dwa tygodnie i już prawie nie ma tematu z nerkami! Miałam bóle, lekarz mówił, że kamienie się robią. A teraz?! Sam się dziwi konował jeden za przeproszeniem! Jeszcze mi żołądek uspokoiło, bo miałam nadkwaśność. Tego to się nie spodziewałam!”
Krystyna (71 lat), Bydgoszcz
„Stawy mam jak nowe”
„Człowiek im jest starszy, tym bardziej wszystko doskwiera. U mnie zdrowie się posypało z dnia na dzień, jak jakiś domek z kart dosłownie. Mało że stawy zaczęły puchnąć i boleć na potęgę, to jeszcze się nadciśnienie przypałętało. Mówię sobie: trzeba do lekarza iść, nie ma rady. W gabinecie dostałem proszków, zapisy na jakieś płatne rehabilitacje. I nawet się stosowałem do tego przez kilka miesięcy.
Ale wstaję któregoś dnia rano, rękę próbuję zgiąć i nie mogę. Ból taki, że łzy w oczach. Tak popatrzyłem na to, mówię sobie – o panie, z tego to chleba nie będzie! Leków coraz więcej łykam, a efektu zero. No to się wziąłem na sposób i te wkładki kupiłem. To znana metoda jest, od wieków tak Chińczycy się leczą. A oni są zdrowi i długowieczni przecież. Wziąłem te wkładki biomagnetyczne, bo to jest dodatkowa moc. O wiele skuteczniejsze rzeczy. Żona, jak zobaczyła, to się puka w głowę: Co znowu wymyśliłeś? Ręce będzie leczył wkładkami do butów! Mówię jej: Poczekaj, poczekaj. Zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni. Trzy tygodnie noszenia, ręka wyleczona, ciśnienie w normie. Teraz sama nosi, bo jej na migreny pomaga”.
Sławomir (62 lata), Suwałki
Terapeutyczne wkładki biomagnetyczne to absolutny hit ostatnich miesięcy – skutecznością przebijają wszystkie znane dotychczas metody walki z przewlekłym bólem. Producent zorganizował właśnie specjalną promocję, w ramach której masz szansę otrzymać oryginalną parę biomagnetycznych wkładek BEZPŁATNIE! Ale uwaga! Promocja obowiązuje wyłącznie dla pierwszych 100 osób.
KOMENTARZE:
Przeczytaj komentarze do artykułu „PO 10 LATACH UDRĘKI ZNOWU MOGĘ…”
Joanna P.
Super są te wkładki, już zapomniałam co to tabletki przeciwbólowe. Prawie się z nimi nie rozstaję.
Grzegorz Frączak
Dostałem te wkładki za darmo. Nawet się nie spodziewałem, że tak świetnie podziałają na ból kolan! polecam z całego serca.
Jowita17777
Od wielu lat cierpiałam z powodu silnych migren. Ból głowy bywał taki silny, że miałam nudności i słabłam. Odkąd stosuję wkładki, ból minął i już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio miałam migrenę
Barbara
Mam niedoczynność tarczycy, przez co zawsze byłam otyła. Ze względu na chorobę nie mogłam zrzucić tych nadmiarowych kilogramów, nie pomagały żadne ćwiczenia ani te wszystkie magiczne tabletki i herbatki. Dzięki tym wkładkom udało mi się schudnąć 14,5 kg w miesiąc. A to jeszcze nie koniec. Poza tym wyniki tarczycowe mam o wiele lepsze.
Dorota H.
Polecam te wkładki zwłaszcza jak ktoś ma wrzody i nie może łykać proszków
Stefan Kowalski
Odkąd mam te wkładeczki to dosłownie odżyłem! Rwa kulszowa odpuściła, jeżdzę na rowerze, a w lato nawet byłem w górach z małżonką i pobiliśmy rekord trasy na szlaku.
Marzena
Dzięki wszystkim za informacje, zaraz siadam i zamawiam tez sobie te wkładki.
grażyna K.
Miałam już dosyć ciągłego rwania w krzyżu przy każdej zmianie pogody. Tabletki i maści na reumatyzm nic nie pomagały, tylko kasę marnowałam w aptece. Spróbowałam z tymi wkładkami i bardzo się cieszę, bo poczułam ulgę prawie od razu jak zaczęłam je nosić. Polecam
BoGdan Sochaczew
Jak tylko sobie zamówiłem te wkładki to zaraz wszyscy domownicy mnie przydybali co ja tam w kapciach noszę. I tak się wieść rozniosła, że teraz prawie cała moja rodzina ich używa W końcu każdemu coś tam dolega…
Sylwia G.
Chcę zamówić te wkładki dla dziadka, bo ma straszny ból pleców. Czy to w ogóle warto? Ktoś testował na ból kręgosłupa, zwłaszcza lędźwi?
Wiktoria Bąk >> Sylwia G.
@Sylwia G. moja babcia (78 l.) je nosi i bardzo sobie chwali, a też ją zawsze plecy bolały i się skarżyła bo chodzić ledwo mogła. Musiała się kulą podpierać często. Wkładki jej pomogły, normalnie jakby drugą młodość zyskała A i przy okazji poprawiły jej się badania. Na pewno warto zamówić i się przkeonac, zwłaszcza że teraz jest promocja
Sylwia G. >> Wiktoria Bąk
@Wiktoria Bąk Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. jeśli tak jest, to zamówię te wkładki dla dziadzi.
Robert
Ja też je mam, polecam.
Nina Rydzewska
Potrzebuję czeoś skutecznego na problemy z pęcherzem. Skoro jest tyle dobrych opinii to zamawiam.
Darek
Nie sądziłem że aż tak się będę zachwycał wkładkami do butów, ale odkąd je mam to polecam wszystkim wkoło. W cuda nie wierzę, ale to naprawdę DZIAŁA, człowiek się czuje jak nowo narodzony. Nic nie boli. Rewelacja!!!
MajaMajeczka
Super, polecam!
Halina G.
Czekam na dostawę, załapałam się na darmową parę. Wkrótce napiszę swoją opinię